Wiele osób miewa problemy z uczuciami – chociażby ja, przez wiele lat. Nic w tym dziwnego, ludzie nie wiedzą czym one są, do czego służą. Niektórzy uważają je za najważniejszy element życia. To naturalne, człowiek ma słabość do ubóstwiania charakterystycznych. Inni z nimi walczą, czasowo tłumią lub starają się je zupełnie „wypalić”. Niektórzy traktują jako element życia, bezrefleksyjnie przeżywają. Zostawmy te przykłady.
Uczucia są częścią życia, są odpowiedzią naszego ciała na pewne schematy zdarzeń. To, jaka będzie to odpowiedź, w jakich przypadkach będzie się aktywować itd. zmienia się w zależności od doświadczeń. Również my sami, mniej lub bardziej świadomie, mamy na to wpływ.
Uczucia dają nam siłę i przygotowują nasze ciało do reakcji na bodziec. Atak psa na pustej ulicy wieczorową porą może spowodować, że zaczniemy uciekać, walczyć lub staniemy „sparaliżowani”. Może też spowodować, że nic nie poczujemy, że zareagujemy „beznamiętnie”, lub, jeśli mamy twardą schizofrenię, w ogóle nie zaobserwujemy ataku psa.
Uczucia możemy wykorzystać – od tego są. Były przydatne ewolucyjnie – wskazywały ludziom ścieżkę podążania, gdyż wiadomo, że zwykle najtrudniej zrobić jest ten pierwszy krok. Gdy ktoś wie, że ma walczyć z atakującym psem to coś wykombinuje, gdy wie, że ma uciekać, to powinno mu się udać, gdy się długo zastanawia nad strategią postępowania przy ataku psa to później, często, nie przekazuje genów dalej. My jesteśmy dziećmi tej ewolucji – nie musimy być jednak jej niewolnikami. Dzisiaj, bardzo często, uczuciowe reakcje są „przestarzałe”, nieadekwatne, niepotrzebne, lub po prostu sprzeczne z naszymi interesami. Uczucia jednak nie są naszymi wrogami – wręcz przeciwnie. Możemy je dostosować do naszych potrzeb, przekształcić tak, aby odpowiadały temu, czego naprawdę chcemy. Problem w tym (i nie jest to jedyny problem), że większość ludzi boi się „gmerać” przy swoich uczuciach, gdyż są oni dla nich głównym życiowym „drogowskazem”. Nie chcą przekształcać swoich uczuć, gdyż sami nie wiedzą co mają myśleć i robić i starają się, aby uczucia „myślały” za nich.
Można jednak stanąć ponad nimi – wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy się tego chce.
Głupio mi się pisze o rzeczach tak oczywistych, tak podstawowych, ale skoro mało kto o tym pisze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz