Jutro - ustny z teologii moralnej fundamentalnej. Szczerze mówiąc - w wielu aspektach nie zgadzam z prowadzącym, dlatego ciekawi mnie, jak to będzie wyglądało. Czy będę mu recytował co tam, pi razy drzwi, zapamiętałem z "jak dzielimy kłamstwa i które są dobre" czy będę referował "to jest tak, ja uważam tak, a ksiądz mówi tak".
Ostatnio miałem dość ciężki fight z innym wykładowcą, ale obawiam się, że fight z księdzem od teologii moralnej byłby dość jałowy - ani tematyka, ani jego sposób argumentowania, ani moja podła czepliwość nie sprzyjałaby dojściu do czegokolwiek. Nie znoszę ustnych - nie mam na nich czasu się zastanowić, ktoś czegoś ode mnie chce teraz, nie tylko wiedzy i inteligencji, ale też postawy, ale też sposobu prezentacji. Z jednej strony - mogę "zapaść się", patrzeć w siebie i mówić do siebie, z drugiej - atakować, dyskutować. Z obu stron źle - bo ani tego ani tego się ode mnie nie oczekuje. Drugi sposób byłby dobry - ale nie mam do tego wystarczającej wiedzy, zwykle. Prowadzić żywą dyskusję mogę o Alicji w Krainie Czarów, o ewolucjonizmie... może coś by się jeszcze znalazło. Ja zwykle wiedzę "wyprowadzam" na poczekaniu z tego, co wiem + z pytań. Wiem niewiele, w pytaniach też nie ma za wiele informacji, ale moje umiejętności "wyprowadzania" są na bardzo wysokim poziomie i dzięki temu jakoś sobie, czasem lepiej, czasem gorzej radzę. Nie uważam się za lepszego bo mam "taki fajny sposób uczenia się", ani za gorszego. Ot, ma swoje plusy. Jestem specjalistą od trudnych sytuacji, od nowych, niezbadanych tematów. Radzę sobie tam, gdzie inni sobie nie radzą. Jednakże - jestem słaby na ogranych już terenach, gdzie większość pracy została już odwalona, a ja nie potrafię nauczyć się jej wyników, dlatego błądzę po omacku tam, gdzie większość ludzi idzie w miarę sprawnie. Chociaż - nawet to ma swoje plusy. Dzięki temu czasem odkrywam podstawowe błędy w ich założeniach, których ludzie nie zauważają "bo idą w miarę sprawnie" i nie zastanawiają się nawet, dlaczego tak idą. Tak czy inaczej - jutro znowu pójdę stosować swoją dziwną metodę w celu zdania. No i tyle. Howgh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz